Co Rosja szykuje w Polsce? Firmy dostają podejrzane oferty za wielkie pieniądze

Dodano:
Władimir Putin w telewizji, zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP/EPA / YURI KOCHETKOV
Według doniesień prasowych, polskie firmy otrzymują dziwne oferty na zbadanie opinii o Rosjanach i Ukraińcach. Pytania są bardzo tendencyjne, a możliwość zarobku ogromna.

O tym, że Rosja bada nastroje w Polsce, oferując polskim firmom o 200-300 proc. wyższą zapłatę, niż wynoszą stawki rynkowe, informuje "Rzeczpospolita". Jeden z przedstawicieli takiej firmy powiedział gazecie, że oferty składane są wyłącznie drogą mailową, z adresów Gmail.

"W stopkach maili były podawane adresy, które po sprawdzeniu albo w ogóle nie istniały, albo kierowały do firm czy instytucji, które nic o takich ofertach nie wiedziały. Z reguły były podawane dwa kraje zleceniodawców – Holandia i Francja. Ponadto numery telefonów, które były podawane w stopkach, były fałszywe" – czytamy.

Pytania o stosunek Polaków do Ukraińców

Gazeta zwraca uwagę na treść proponowanych pytań i kwestie, których "zwykle na rynku się nie porusza". Chodzi np. o to, jaki stosunek Polacy mają do Ukraińców, co ich denerwuje, co im przeszkadza, czy Polska powinna się pozbyć Ukraińców z kraju.

"Były też pytania o stosunek Polaków do Rosjan, np. czy Putin dobrze zrobił, że zaatakował Ukrainę, czy przez ten atak zmienił się nasz (Polaków) stosunek do zwykłych Rosjan itd. Ważnym elementem w tych zapytaniach był aspekt rozkładu poparcia względem partii politycznych" – odnotowuje "Rz".

Przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w ofertach doszły nowe pytania, np. o zaprzestanie nakładania unijnych sankcji na Rosję i ograniczenie dostaw broni na Ukrainę, bo "to jest ze szkodą dla obywali UE". Albo czy Rosja nie powinna podjąć bardziej radykalnych kroków, by wojna w końcu się skończyła.

Kryzys na granicy, seria podpaleń, badanie nastrojów w Polsce

Cytowany w artykule Marcin Duma, prezes fundacji Instytut Badań Rynkowych i Społecznych IBRiS, uważa, że znajdą się chętni do przeprowadzenia takich badań. Jego zdaniem "zadawanie nawet wątpliwych metodologicznie pytań nie jest przestępstwem, a wysokie stawki działają na wyobraźnię".

Dziennik zwraca uwagę, że zalew podejrzanych ofert dotyczących "sondaży" zbiega się z nasileniem innych działań przeciw Polsce – mamy kryzys na granicy z Białorusią oraz tajemniczą serię podpaleń.

Źródło: Rzeczpospolita
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...